wtorek, 8 stycznia 2013

"Bóg Cię stykaj !"

   
- rozbrzmiewało niegdyś w całej Polsce w Nowy Rok. 
Ten dziś zupełnie zapomniany i niezrozumiały frazeologizm oznaczał polecenie opiece Wszechmogącego.  Bóg Was stykaj zatem, nasi internetowi przyjaciele i znajomi, zgodnie ze staropolskim  obyczajem, skoro już umówiliśmy się, że Stary Rok umarł nocą z poniedziałku na wtorek tydzień temu...

Często dzieci zaskakują nas swoją żelazną i bezbłędną logiką. Ludzkość w swym dziecięctwie też taka była, więc zgodnie z najbardziej logiczną z logicznych teorią świętowała Nowy Rok w marcu, kiedy to wszem i wobec przyroda oznajmiała, że rodzi się znów na nowo. 

Jesteśmy Za, więc może urządzimy sobie prywatnego "Sylwestra" przy pierwszym przebiśniegu. Tym bardziej, że w ten ubiegłotygodniowy Tato zaliczył 39,6, a Prezes niewiele mniej i do dziś zajmują się głównie wspieraniem przemysłu farmaceutycznego, a i Mama nieźle im sekunduje.


Pierwsi chrześcijanie umówili się, że Nowy Rok przybywa 6 stycznia, później długie wieki pukał do drzwi 25 grudnia ( to była oszczędność - dwie imprezy przy jednym stole!)

1 stycznia jako Nowy Rok (dzień, kiedy nadano Dzieciątku imię Jezus) przyjmował się, jako nowa lepsza, słuszniejsza umowa społeczna dość opornie: w Hiszpanii po 1250 roku, we Francji w 1564r., a w Rosji dopiero w 1700r.

Nie dziwi więc, że w dawnej Polsce wigilia Nowego Roku nie była pochopem do wystawnych bali - te zaczynały się dopiero po Trzech Królach. Oczekiwanie na Nowe to czas wróżb. Zaklinano urodzaj i pytano o matrymonialną przyszłość. Szlachta najchętniej w sylwestra organizowała polowania, by wróżyć o szczęściu myśliwskim i powodzeniu zamiarów w przyszłym roku.

Szkoda, 
że już nikt dziś w Nowy Rok owsem nie rzuca, a 
gość nie sypie na cztery rogi stołu po garsteczce ziarna... 
Szkoda, 
że noworoczne wyprawy do sadu nie kończą się wzajemnym wynoszeniem się gospodarzy na barana (im cięższy, tym lepszy, bo taki zabieg miał skutkować jesienią wynoszeniem tak ciężkich worów owoców).

U nas, na Pogórzu unoszący się prosto do góry dym z komina w Nowy Rok wróżył dostatek, mroźna pogoda - urodzaj, zaś śpiew ptaków - powiększenie rodziny o nowe dziecię.
Przykładano też ucho do ziemi i wsłuchiwano się baaaardzo pilnie, bo dzwonienie zwiastowało rok obfity w plony i wesoły, zaś cisza  - smutek i marny zbiór. Biorąc jednak pod uwagę powiedzenie - Cisza, aż w uszach dzwoni - nieśmiało podejrzewamy, że wróżby mogły być rokrocznie optymistyczne. :D

Na wszelki wypadek, by wzmocnić siły rozrodcze ziemi, z samego rana w Nowy Rok gospodarze wbijali w śnieg wiechę zboża!


W Nowy Rok należało też nosić w kieszeni brzęczące monety, w konwiach powinna stać czysta, świeża woda, a pod kuchnią buzować ogień! Zdrowie i urodę zapewniało tego dnia umycie się wodą, do której wrzucono garść pieniędzy. Dużo praktyczniejsze SPA, zauważcie!

Szkoda nam, chudziakom,  jeszcze jednego zwyczaju... Dni, między Nowym Rokiem a Trzema Królami dlatego były nazwane"szczodrymi", że bogatsi obdarowywali biedniejszych. Aptekarze zaś mieli w zwyczaju przysyłać do dworu paczuszki z czekoladą, wódką kolońską i pachnącymi trociczkami. 
O tempora o mores! 
Jak już wspominaliśmy, bardzo szczodrzy byliśmy dla aptekarzy w te szczodre dni. 
I pewnie jeszcze nie koniec naszej dla nich dobroci...

Święto Epifanii kończyło trwające od Wigilii tzw. "święte wieczory". 
Czas ten spędzano kameralnie, z zaciszu domowym na kolędowaniu, opowiadaniu baśni itp. Po zachodzie słońca nie wolno było w te dni prząść, szyć czy w ogóle pracować ostrymi narzędziami, bo kto zakaz łamie, temu wilki  "motały" do obory! 
Wszystkim nałogowym motaczom zdradzimy, że Mama, starych zwyczajów nieuczona, zawzięcie wieczorami dziergała na drutach. Jedyna pociecha w tym, że nasza obora w UchoDyni wciąż pusta. (Kto by pomyślał, że nasz powód częstych utyskiwań czyli pusta obora może się stać źródłem pocieszenia? Samiśmy dla siebie zagadką :DDD)

Do kościoła w Trzech Króli trzeba było dawniej wybierać się niemal z walizą, a już na pewno z pokaźnym tobołkiem. Święcono wówczas nie tylko kredę i kadzidło, ale i złoto, pieniądze, biżuterię, medaliki i wodę. Na Pogórzu także czosnek i cebulę.

Poświęcona wówczas woda posiadała moc szczególną - do wiosny służyła jako obrona przed nieszczęściami, potem naczynie z "wodą trzech króli" stawiano w polu między wschodzącym zbożem i zawieszano na drzewach owocowych, by jakiś spóźniony mróz kwiecia nie zważył. Ot, żadnych pestycydów czy innego świństwa, a urodzaj zapewniony.  Zaprawdę, mieliśmy bardzo ekologicznych przodków!

Święconą kredą znaczono nie tylko domy ("by ich złe duchy unikały"), ale i stawiano krzyżyki na narożach budynków gospodarczych. Też dla ochrony przed złymi mocami oczywiście. U nas odkryto także sekret - siedmiokrotnie święconą kreda leczyła wrzody, a także chore wymiona krów! W niektórych miejscowościach, gdy bydło chorowało, wiercono we żłobie cztery otwory i w każdy wkładano święconą kredę. Ponoć mijało jak ręką odjął!

Kadzidłem przyniesionym z kościoła okadzano domy, rzecz jasna w celu ochrony przed nieszczęściami i urokami. Okurzano też bydło, by i ono bezpieczne było od chorób i uroków. Dym z kadzidła idący prosto do góry stanowił kolejną dobrą wróżbę.

Poświęcone pieniądze składano razem z tymi odłożonymi "na dłużej", bo wierzono (przynajmniej mądrzy Pogórzanie wierzyli :D), że oszczędności po siedmiu latach zabiera diabeł! Hmm, teraz chyba diabeł ma na imię Inflacja i działa szybciej.

Poddana święceniu cebula i czosnek stanowiły na Pogórzu niezawodny lek na gościec. Nacierano nimi bolące ręce i nogi.

Skończyły się Gody, nadszedł karnawał i zgodnie z tradycja czas rozebrać choinkę. Chwalimy się nią nieco na koniec. Konsekwentnie prowadząc prywatną wojnę z komercją nadal dbamy, by nie było na niej rzeczy ze sklepu. Niektórzy pamiętają, że rok temu Prezes uparł się, by zawiesić na drzewku jednego ze swych ukochanych dinozaurów. W tym roku zmusiliśmy Go, by tego sklepowego zastąpił samodzielnie wykonanym z masy solnej. (No, z drobna pomocą Taty :D) Z rozpędu ulepił też kilka pokemonów... :DDD

Przy okazji uruchomiliśmy też niewielką anielską manufakturę.

Teraz, wylegując się w łóżkach, wygrzebaliśmy dawności te, jak się nam wydaje, najbardziej zapomniane. Wyczytaliśmy je  w: 

Zygmunt Gloger Rok polski w życiu, tradycyi i pieśni.

Andrzej Karczmarzewski  Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej

Hanna Szymanderska Polskie tradycje świąteczne

Udowodniwszy bez najmniejszych wątpliwości, że czas i jego mierzenie jest wyłącznie kwestią umowy, 
UMAWIAMY SIĘ Z WAMI, ŻE ŻYCZYMY WAM NAJ NAJ NAJ 
W PIERWSZYM ROKU 
TRZECIEJ ERY

( "Trzecia",
 bo w końcu wszyscy szczęśliwie przetrwaliśmy kolejny Koniec Świata, a NOWA ERA brzmi tak optymistycznie i wzbudza jeszcze większe nadzieje, więc CZEMU NIE???)

Jeśli chodzi o życzenia szczegółowe :DDD, nikt naszych myśli nie wyraził lepiej niż nasz krajan (urodzony w Dubiecku) książę, biskup, hrabia, kawaler maltański, POETA - Ignacy Krasicki:

Żyj lata Matuzalowe,
Albo przynajmniej połowę,
A choćby ćwierć dla igraszki
Dwieście lat i to nie fraszki.

Bądź więcej niżli sławnym, więcej niż bogatym,
Bądź więcej niż szczęśliwym,  cóz przyjdzie za tym?
Oto, iżbyś przesadził i nie był szczęśliwym,
Miej co masz, a miej kontent, to szczęściem prawdziwym.

Bywajcie w zdrowiu!

35 komentarzy:

  1. żeby Wam ziemia dzwoniła cały czas i dużo dużo zdrowia dla wszystkich! (szczególnie dla twórcy odlotowych bombek choinkowych):)Zamawiam u Prezesa na przyszły rok dinozaura! ( no chyba ,że mu się gust zmieni)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ziemia dzwoniąca", Tacie, niebezpiecznie kojarzy się z damskim "trzęsieniem ziemi", więc, jako etnograf odnotowuje, ale nie przyswaja jako Tata. :D Swiat jest niebezpiecznie sfeminizowany. Gdzie są NAUCZYCIELE? Same "nauczycielki" chyba nie wystarczą do kształcenia Młodych.

      Usuń
  2. Wszelkiej pomyślności Kochani !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszelkiego dobra w Nowym Roku (nie będę jednak czekał na przebiśniegi z życzeniami)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wsioho dobroho! My też uważamy, że nigdy nie dość Dobrych Życzeń. Bud'mo!

      Usuń
    2. Ech wspomnienia.... "wsioho dobroho" życzyła zawsze moja Babcia - dawno już świętej pamięci . Teraz już NIKT tak nie mówi - przynajmniej u nas .
      Ale "bud'mo" - nie znam :-)))
      Zawsze mnie zastanawia, co to za język - pewnie tzw. "tutejszy" (Panie, my tutejsi :-))).
      W takim razie - "dzwoniącej ziemi" - tej podług obyczaju i tej według Tatowych skojarzeń :-)))

      Usuń
    3. "Bud'mo"? - "bądźmy". Ulubiony toast Taty, któren czasem mówi go z ruska a czasem z polska. Zależy od humoru Taty i od Towarzystwa. Bo Tata kocha kłopotać głupków wszelkiej maści!
      Pzdr.

      Usuń
    4. Z ukraińskiego будьмо (bud'mo) faktycznie oznacza "bądźmy", ale z wykrzyknikiem najczęściej funkcjonuje przy tosatach tak jak nasze "na zdrowe!"
      Ja zaś często wychodzę na głupka a nawet głupka wsiowego ;-)

      Usuń
    5. Na miły Bóg! Ani nam do głów nie powpadało, że ktokolwiek z Was mógłby to wziąć do siebie! Chodzi o to, że w przygodnym towarzystwie o ograniczonej umysłowości Tata wtrącając ukrainizmy często budzi konsternację i nawet go to bawi.
      Pzdr.

      Usuń
    6. E tam - nie ma nic złego w byciu czasami "wsiowym głupkiem" w porównaniu ze dzisiejszą inteligencją i to tak kwiat mądrości ludowej. Absolutnie nie czuję się dotknięty. A "Wsioho dobroho" to dość często słyszę akurat ;-)

      Usuń
    7. Też jesteśmy przekonani, że głupków więcej można znaleźć na Wiejskiej niż na wsi pogórzańskiej, a mądrość i wykształcenie nigdy nie były synonimami :D
      Pzdr.

      Usuń
  4. Dobrego, jasnego roku!
    Wszelkiego obdarowania, zdrowiem w szczególności!
    Ja codziennie sypię owies, to może będzie mi zaliczone :)
    Bardzo lubię okadzać dom (strych i piwnicę też), kozy, kury, psy, sad, stodołę. W ogóle jestem ciut stuknięta, bo uwielbiam całe obejście święcić święconą wodą. Bardzo mi się podoba, że miejscowi, przed wejściem do zwierząt, zawsze pytają czy się zgadzamy i zawsze mówią "szczęść Boże".
    Dawniej, ksiądz, w czasie wizyty poświątecznej, święcił naszą wodę w przygotowanym naczyniu i miałam jej sporo. Ten nowy nie robi tego niestety, może dlatego, że nas nie widuje, poza tą wizytą.
    Jeden raz w życiu WIDZIAŁAM święcenie wody. To było coś tak niesamowitego, że nigdy o tym nie zapomnę. Było to podczas chrztu Weroniki przez Dominikanina krakowskiego. Wtedy widziałam też, co się dzieje pomiędzy rękami osoby błogosławiącej. Widziałam oczami!
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też wiemy, że święte, to to, które nie z tego świata jest. Niestety, taka wiedza, musi rodzić konsekwencje, a te konsekwencje bolą.
      Jesteśmy wszyscy poddanymi Królestwa nie z tego świata i nie tutaj nasza nadzieja! Cium!

      Usuń
  5. Najlepszego Wam i wszystkim Waszym w Nowym Roku !!! pragnę donieść, że u nas owies się święci....i sypie szczodrze w kościele podczas mszy . Gospodarze u nas owies sieją to i go później święcą. Ze dwa wiadra w tym roku poleciały w powietrze i za kołnierze. A i we wsi też owies się sypał...Nasza kozunia dostała swoją dawkę "święconki" przyniesionej przez Dominikę prosto z kościoła w małych rączkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Węszynosie, musisz żarna mieć w domu i będziesz samowystarczalna. Nam tak w Kosztowej wytłumaczył jeden stary chłop, którego pytaliśmy po grzyb sieje zboże. Mówił, jak przyjdzie Bida, ja se bułke z owsa na wlasnych żarnach urobie i w piecu wypiekę. Dla mnie starczy i dla Gadów.
      Daj Wam Boże!

      Usuń
  6. Zdrowia, radosci, urodzaju i pomyslnosci wszelakiej dla calej waszej rodziny. Dzieki za przypomnienie dawnych obyczajow. Szkoda, ze nie wiedzialam wczesniej o tej cebuli i czosnku, mam gosciec... Sprobuje na przyszly rok.
    Pozdrawiam cieplo
    Mika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak masz gościec, rozejrzyj się Kochana za bukiem spomiędzy którego korzeni wypływa woda. Musisz iść na golasa doń i zawiesić na nim czerwoną wstążkę. Chyba też pieniążka zostawić. (Możemy doczytać, bo u nas jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku można było spotkać buki obwieszone czerwonymi szmatkami.) Twój Gościec buka powykrzywia a Ciebie zostawi. To szamanizm, którego unikamy, ale ponoć skuteczny.
      Zdrowia!

      Usuń
    2. O matko jedyna, alez piekna rada! Gdzie tu buka takiego znalezc z woda... A na golasa musi byc koniecznie (znak zapytania, bo mi nie wchodzi) Najbardziej realna z tego to czerwona wstazeczka... Dzieki!!!
      Mika

      Usuń
    3. Na golasa znaczy na golasa! I ubranie stare ma zostać!
      Przecie Ty też z Gór! Jak nie jesteś za bardzo przemądrzała i pokorę po sobie pokażesz to Ci starzy ludzie powiedzą. Choć to "Poni, zabubony!" i "ni mo co tom!". "Golasa" się nie ma co wstydzić na wsi. Chyba, że przed samym sobą.
      pZDR.

      Usuń
  7. Dziecięciem będąc, chodziłam w Nowy Rok rano, jeszcze po ciemku, z kieszeniami wypełnionymi zbożem i siałam gospodarzom u progu domów, wysapując w pośpiechu szybki wierszyk: Śpiesznym kroczkiem, Nowym Roczkiem, powinszować idę ja, zdrowia, szczęścia i pieniędzy, a co resztę - Pan Bóg da ...; kończyło się chodzenie z nastaniem białego dnia; a w Szczepana bili się pod kościołem poświęconym owsem, resztę ojciec dodawał do zasiewów; a w tym roku mało przytomnie przywitałam Nowy Rok, też zmogło mnie choróbsko, jak nigdy dotąd; wszystkiego dobrego w Nowym; pozdrawiam serdecznie Zasańskich Sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, teraz raczej jeśli jeszcze gdzieś owsem się bije bądź kościół "zaśmieca", to w Szczepana, a nie w Nowy Rok.
      Prześliczna ta Twoja dziecięca noworoczna niespodzianka dla sąsiadów.

      Zdrowiej! My też się staramy, ale idzie nam powolutku.

      Pzdr.

      Usuń
  8. U nas na Warmii przed sylwestrową kolacją gospodarze wychodzili przed swoje chaty i krzyczeli: "Przed Breją", zaś po dwunastej wołali "Po brei" ze wszystkich stron odpowiadały echa, radosne krzyki innych gospodarzy. Breja to tradycyjna warmińska zupa, dość obrzydliwa.
    Z przyjemnością poczytałam Wasz kolejny felieton.
    Wszyscy teraz chorują, u nas w domu też choroba szaleje.
    Życzę Wam zdrówka i wielu inspiracji w tym Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki fajny zwyczaj! A zdradzisz w przybliżeniu choć, z czego tę "dość obrzydliwą" Breję warzono?

      Zdrowiejcie!

      PZdr.

      Usuń
  9. A my tym razem jakoś tak na końcu ? No dobra na końcu czy nie...
    Życzymy Wam wszystkiego co dobre i najlepsze. Zdrowia aby pozwoliło iść do przodu z remontem chałupy. Pieniędzy aby pozwoliły iść do przodu z remontem chałupy. Przychylnych okoliczności aby pozwoliły iść do przody z remontem chałupy.
    A w ogóle to przenieście się tam jak najrychlej aby się nie marnować po miastach AMEN :)
    Ściskamy Was z Prezesem na czele mooocno Nowo Rocznie
    Zosia i Janusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowne życzenia!!! Stukrotne dzięki. Oby się spełniły AMEN:)

      Liczymy, że ogłoszona przez nas apodyktycznie NOWA ERA, musi przynieść zmiany na lepsze. Przecież po Końcu Świata obiecano Raj na Ziemi, a dla nas to bezsprzecznie UchoDynia!

      I Wam niech się darzy, jako to nasze myśli "Krasickimi" słowami wyraziliśmy :D

      Pzdr.

      Usuń
    2. Od dawna czekamy na ową Nową Erę jednak czy to teraz.Bardzo poważnie traktujemy wiedzę kultur Prekolumbijskich jednak Majowie chyba się przeliczyli z wiarą w nadejście ery ducha, zwycięstwa owego nad materializmem.Nie licząc na przebudzenie ludzkości dalej mozolnie budujemy swój światek i Wam z serca tego samego życzymy (nie mozolenia się oczywiście a swojego wymarzonego światka ucieleśnieniem którego będzie UchoDyni)
      Nisko się kłaniamy
      Zosia i Janusz

      Usuń
  10. Nowy Rocek nastał, będę owsem sastał,
    od kątka, do kątka, po małych dzieciątkach
    w każdym kątku po dzieciątku, a na piecu proch
    zeby Wam się rodziła pszenicka i groch
    w komorze, w oborze, na każdym kroku
    daj Boże!

    ps. ale na rozbior choinek przed drugim lutym zgody nie ma, o nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po najpierwsze - bardzo miło nam cię powitać u siebie!

      Po pierwsze, u nas tradycja każe po Trzech Królach choinkę rozbierać. Po drugie, nigdy w życiu nie mieliśmy sztucznego drzewka, więc, za dawnych czasów cięte do Gromnicznej nie miałoby pewnie ani jednej igły, zaś dziś, kiedy kupujemy z korzonkami, byłoby dla niego niezdrowo tyle w cieple stać - przechowane w chłodzie i półmroku na wiosnę nadaje się do wysadzenia. Wszystkie świerki, które rosną w naszym obejściu to drzewka wigilijne :D

      Tak też u nas tradycja z pragmatyzmem, jak to zwykle bywa, łączy się doskonale...

      Oczywiście, zgodnie z Waszym zwyczajem, ciesz się nią aż do Wilczej Pani.

      Za życzenia dzięki serdeczne.
      Pzdr.

      Usuń
    2. Oj, przepraszam za brak przywitania, ale zagladam tu juz od tak dawna, ze bez zastanowiania (a przywitania) szarogesic sie zaczelam :). Mnie ten owies na Nowy Rok zafascynowal i zaskoczyl. Powyzsze zyczenia - sklada sie u nas - to znaczy w rodzinno- polskim "u nas"- po odspiewaniu "Nowy Rok biezy" jak sie idzie "po koledzie". Ale szczerze- nie wiem dlaczego i skad to sie wzielo.
      Drzewko swiezo sciete- wsadza sie do wody i wytrzyma do Gromnicznej, a bywa ze pedy zielone wypuszcza. Drzewiej - ojciec podwieszali na zylkach pod sufitem, a pieniek stal se w wazie z woda, ale przy dzisiejszych stojakach z pojemnikami na wode nie jest to juz konieczne, choc profilaktycznie - dostaja podwieszki, bo choinki duze. Tradycja tradycja- ale zal nastrojow swiatecznych, a pretekstu do koledowania (bez choinki koledowac - jakos lyso) po dwoch tygodniach sie pozbywac. A po drugim lutym- to juz wiosna puka i ostatki lada chwila, tak ze i ten zimowo- mroczny czas mija milej.
      Rodzice - sadza choinki w ogrodku - a potem je tna. Doniczne- pod sufit nie siegaja.

      Duzo serdecznosci w Nowym Roku!

      Usuń
    3. Heh, a nam szkoda ciąć, wolimy mniejszą, ale żywą-żyjącą...

      Twoje śliczne życzenia mają kilkanaście wersji, chyba w każdym zakątku Polski troszkę inne, a można i w sąsiednich wsiach troszkę inne usłyszeć. :D

      Chociaż to dalej te same życzenia :D

      Pzdr.

      Usuń
    4. to moze zrobic maly spis "owsianek" noworocznych? (ale dlaczego to wlasnie owies?). Moja jest małopolska, chociaż nie wykluczone, że i podhalanska nieco. I niby miastowa - co widac na pierwszy rzut oka ;)

      Usuń
    5. Czemu akurat owies? Nie wiemy, ale przypuszczamy, że jakby kto "prawdziwym chlebem rzucał",(żytem, pszenicą) to, nawet jeżeli by go szlag na miejscu z dopuszczenia Bożego nie trafił, to nikt by mu kromki chleba w razie głodu nie podał. :D
      A czemu zatem choćby i owies, a nie np. kamyki, czy piach? Proste.
      "Dyjabołom" zawsze, w każdej bajce trzeba Coś dać, żeby coś w zamian dostać. :D

      Pzdr.

      Usuń
  11. Wiele serdeczności i dobroci Kochani w 2013!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...